środa, 28 marca 2012

4.

Na samym początku muszę Was przeprosić za brak wpisów. Jest to spowodowane zupełnym brakiem weny.. Wiadomo, że najlepiej zwalić na coś takiego, no ale dobra nie będę się tłumaczył - trzeba wziąć się do roboty. W tym wypadku nie mówię tylko o sobie i pisaniu tego bloga, ale i o grze oraz wynikach Borussii, które ostatnimi czasy trochę rozczarowują podobnie, jak ja w zamieszczaniu kolejnych notek.. Ale co poradzić - nie pozostaje nam nic innego jak wiara w to, że będzie lepiej. 

Kiedyś obiecałem, że napiszę o zapomnianych już piłkarzach, którzy niejednokrotnie przywdziewali trykot Gladbach, ale zupełnie nie miałem pojęcia od kogo zacząć.. zresztą w obecnej chwili dalej tego nie wiem i nie wydaje mi się, że coś się zmieni w przeciągu kilkunastu sekund.. dlatego zmienię temat. No ok, pora przejść do rzeczy.

Najwięksi optymiści nie wierzyli, że Borussia osiągnie w tym sezonie tak dużo - aktualne czwarte miejsce w tabeli, półfinał pucharu, kto z nas wyobrażał sobie taką sytuację? Chyba nikt. Dlaczego więc narzekamy? Dlaczego krytykujemy postawę piłkarzy, którzy i tak osiągnęli już dużo? Dlaczego cała nagonka skierowana jest na zawodników, którzy odejdą po sezonie? Przecież to głównie dzięki nim jesteśmy właśnie tutaj - na miejscu gwarantującym start w europejskich pucharach. 

źródło: spox.com
Reus odejdzie, trzeba się z tym pogodzić, podziękować mu za grę dla Gladbach, za to co zrobił przez te trzy lata. Owszem, odchodzi do jednego z największych rywali, ale co z tego? Biega, strzela, asystuje - czego chcieć więcej? Neustädter też robi swoje, więc po co ta nagonka? Piłkarze odchodzą, powinniśmy się do tego przyzwyczaić. Był Jansen, Marin, a wcześniej Herrlich czy Matthäus. Taka kolej rzeczy.. wydaje mi się, że nie ma co więcej o tym pisać, dlatego na razie zakończę ten wątek.

Więcej w najbliższym czasie, oby. 
Trzymajcie kciuki! Za mnie i za Gladbach!

poniedziałek, 12 marca 2012

3.

źródło: www.radio.opole.pl
Dostałem za zadanie przeprowadzenie wywiadu z pracownikiem uczelni na temat przynajmniej częściowo związany z profilem bloga. Tak się zastanawiałem kto na Uniwersytecie Opolskim może cokolwiek powiedzieć o Gladbach? Wybór był chyba oczywisty - red. Donat Przybylski, dziennikarz i koordynator działu sportowego Radia Opole. Zapraszam do lektury, z której możecie się dowiedzieć kilka ciekawych informacji o moim rozmówcy, a także jego opinii na temat piłki nożnej.

KM: Jest Pan redaktorem działu sportowego Radia Opole, czy zawsze tak było czy może działał Pan w innych działach redakcyjnych? 
DP: Oczywiście. W radiu nie zawsze trafia się od razu do miejsca, które jest mu przeznaczone. Każdy się rozwija, szuka miejsca. Moją pasją był film, więc blisko mi było do redakcji kulturalnej, ale ostatecznie rozpocząłem pracę w sekcji informacji i redakcji sportowej choć również zajmowałem się "układaniem muzyki", czyli byłem ówczesnym ilustratorem muzycznym i prowadziłem muzyczno-informacyjne programy. Wachlarz jak zatem widać szeroki. 

KM: Przez pewien okres był Pan redaktorem naczelnym Radia Opole, jak wtedy wyglądała Pana praca i jak różniła się od obecnej?  
DP: Nie, nie specjalne. To już jest nowe, nowoczesne radio zatem tak naprawdę wszystko rozgrywa się na polu programowym. Ułożeniu ramowym programu i jego uwarunkowaniach społeczno-ekonomicznych oraz współgrania ze standardami wypracowanymi przez KRRiT. 

KM:  Od jak dawna współpracuje Pan z Uniwersytetem Opolskim? Jak układa się współpraca ze studentami na zajęciach?
DP:  Już na studiach, a następnie na studiach doktoranckich na wydziale filologicznym naszego Uniwersytetu miałem okazję pracy ze studentami. W tym roku akademickim rozpocząłem zajęcia w Instytucie Politologii. Trudno odpowiedzieć na pytanie, na które raczej powinni odpowiadać studenci. Ja bardzo lubię z racji zawodu kontakt z młodym pokoleniem, a że jestem praktykiem to dydaktyka mnie pasjonuje. Lubię przekazywać wiedzę. W zajęciach staram się położyć nacisk na wspólną pracę, na interakcje pomiędzy obiema stronami.  

KM: Wróćmy do sportu. Jakie dyscypliny interesują Pana najbardziej? 
DP: Przede wszystkim zespołowe, ale podziwiam sportowców walczących indywidualnie o jak najlepszy wynik bez względu na dyscyplinę sportu. Od dziecka grałem w piłkę nożną, w szkole średniej w koszykówkę, a w pracy poznałem siatkówkę i to one razem z piłką ręczną, którą sędziowałem są mi najbliższe. Uwielbiam również żużel i czeski hokej. 

KM: Skupmy się na piłce kopanej. Zbliża się EURO 2012 i start reprezentacji Polski jako gospodarza mistrzostw. Jak Pana zdaniem poradzą sobie Polacy i kto ma największą szansę wygrać i dlaczego? 
DP: Zarówno organizacyjnie jak i piłkarsko się uczymy i błędów nie unikniemy. Myślę, że szybciej nasza drużyna wyjdzie z grupy niż będziemy po kraju jeździć siecią szybkich autostrad. Owszem wierzę, że wielu kibiców zapamięta Polskę pozytywnie na długo ze względu na naszą otwartość i niekonwencjonalność i te dobre elementy musimy wykorzystać przy EURO co nie zmienia faktu, że błędy, które popełniliśmy przy organizacji bardzo obniżają nam notę. Jeśli chodzi o reprezentację to wyjście z grupy z tym potencjałem, który posiadamy będzie dużym ale możliwym sukcesem. Nie będę zapewne niekonwencjonalny twierdząc, że w europejskiej piłce na mistrzostwach w Polsce i na Ukrainie główne role przypadną Hiszpanom, Holendrom i Niemcom.  

KM: Czy interesuje się Pan też piłką klubową i czy śledzi Pan wyniki w europejskich ligach, m.in. niemieckiej ?
DP: Tak, zdecydowanie. Oczywiście z racji zawodu dziennikarza sportowego jak i kibica. Jak wielu mam swoje ulubione drużyny, którym kibicuje. Przede wszystkim to angielski Liverpool, którego fanem na dobre i złe jestem od dziecka. Ponadto z sympatią patrzę na kluby FC Barcelona, AC Milan, a Niemczech Bayernowi i nie wiedzieć czemu HSV Hamburg.

KM: Jak ocenia Pan sytuację w tym sezonie w Bundeslidze? 
DP: Wielki futbol jest wielce zadłużony, ale kiedy czyta się o Bundeslidze nie ma się takiego odczucia. To chyba niemiecka specjalność. Nie ma tu tak wielkich szaleństw jak na południu i zachodzie Europy choć i tu słyszy się o kłopotach poszczególnych zespołów. Niemiecki spokój jednak pozwala się skupić kibicom na grze zespołów, a piękne stadiony są obiektem pewnie nie tylko moich westchnień. Jeśli chodzi o rozgrywki to myślałem, że Monachium będzie mocniejsze, nie tak słaba będzie Hertha Berlin i nie spodziewałem się nad wyraz dobrej gry Borusii Mönchengladbach.

KM: Właśnie, gra Borussii Mönchengladbach w obecnych rozgrywkach zaskoczyła wszystkich, sądzi Pan, że to jednorazowy wyskok, czy może ta drużyna ma szansę zadomowić się w czołówce tabeli Bundesligi na długie lata? 
DP: Losy Borussii w ostatnich latach były tak zmienne, że trudno mi przewidzieć co będzie dalej. Nie przypuszczałem, że w 2007 roku spadną by rok później wrócić do elity. Klub ma obecnie poważnego stabilnego sponsora, wyrównany zespół bez wielkich gwiazd, ale kilku z nich to gracze naprawdę wartościowi więc sądzę, że ten sezon zakończą na miejscu, które da im start w europejskich pucharach, ale obecne trzecie miejsce będzie trudne do obronienia, choć obronę ma chyba najlepszą w Bundeslidze pod względem straconych goli. 

KM: Zostańmy przy Borussii. W barwach tego zespołu grało trzech reprezentantów Polski: Andrzej Juskowiak, Marcin Mięciel oraz Eugen Polanski. Co Pan sądzi o tych piłkarzach? 
DP: Dobrze, że Pan też o tym wspomniał. Dlatego pamiętam, że kibicowałem też temu zespołowi. Przede wszystkim za sprawą Juskowiaka, którego z tej trójki cenię najbardziej. Mięciel zbyt szybko "rozmienił się na drobne", a kariery Polanskiego szczególnie nie śledziłem.

KM: Jaki piłkarz Borussii Mönchengladbach najbardziej zapadł Panu w pamięci i dlaczego?
DP: Wspomniany Juskowiak o czym mówiliśmy przed chwilą oraz Jupp Heynckes i duńczyk Allan Simonsen, którzy jako mistrzowie Niemiec walczyli z "moim" Liverpoolem, kiedy miałem 10 lat w finale Pucharu Europy,  o którym mogłem przeczytać tylko w gazecie ale kilka lat temu oglądałem urywki z tego spotkania. Pasjonujące.

KM: Dziękuję bardzo za wywiad.